#033 przegląd palet dziennych: Sleek Au naturel

poniedziałek, maja 11, 2015 pedzlarnia 11 Comments

Witam Was już w 3 odsłonie postu dotyczącego palet dziennych. Dzisiaj pod lupę leci absolutny klasyk do którego jak tylko się pojawiły wzdychały kobiety. :) Drodzy Państwo - Sleek Au naturel.


Ta paleta jest taka kochana i bardzo wdzięczna. Mimo, że premierę miała jakoś w połowie 2011 roku to do tej pory się dobrze sprzedaje i wciąż jest (takie mam odczucia) na topie. Po zdjęciach będziecie mogły zauważyć, że moja paleta już trochę przeszła... ;-) Porysowana, najjaśniejszego cienia już prawie nie ma, ale to tylko oznaka, że nie leży i nie wygląda, ale stale idzie w ruch, co jest najlepszą formą pochwały dla palety.


Oprawa i opakowanie palety oczywiście tak jak każdy Sleek - czarna, charakterystyczna (niestety łatwo brudząca się) kasetka. A w środku... 12 cieni o doskonałej jak dla mnie kolorystyce.


Zajrzyjmy do środka...


Mamy piękne brązy, brzoskwiniowe odcienie, piękne mieniące się złoto, intensywną czerń... Dzięki tak dobranej kolorystyce możemy stworzyć bezproblemowo makijaż dzienny, makijaż wieczorowy, bardzo ekstrawagancki, oraz delikatny i dziewczęcy. Kolorystyka jest tak dobrana, że pasuje naprawdę do każdego. Jak mam kogoś umalować w sposób klasyczny to praktycznie zawsze zaczynam od tej palety, ponieważ jest tak cudowna w swojej uniwersalności, że więcej nie szukam.


Cienie są bardzo trwałe, utrzymują się cały dzień (albo całą noc - jak kto woli) na swoim miejscu, bez rozmazywania, ścierania, zbierania się w załamaniu. Samo wykonanie makijażu przy ich użyciu jest lekkie i przyjemne, ponieważ lekko się rozcierają, pięknie łączą się z innymi cieniami, nie blakną, nie bledną

A pigmentacja... cóż... ;-) Zdjęcia oczywiście robione "na sucho", bez żadnej bazy. Jedynym słabym punktem jest matowy szary, którego nawet tutaj nie widać na zdjęciu (ale jeden minus jestem w stanie wybaczyć :) ).





Z serii przeglądu palet dziennych pojawiły się już:

Za każdym razem do którejś miałam jakieś ale, coś mi nie pasowało, coś bym zmieniła. A w tej? Nic!(no może ewentualnie inną kasetkę na nieco trwalszą/mniej brudzącą :D) Jeżeli ktoś jej nie miał, a szuka czegoś do codziennego makijażu to polecam uderzyć w tę pozycję. Dobrze mieć pod ręką 12 dobrych cieni, bez konieczności latania po domu i szukania reszty, ponieważ 1 paleta wystarczy na pełen makijaż oka.

Lubicie?

Zobacz również:

11 komentarzy:

  1. Ja miałam kupić Au naturel, ale w końcu zdecydowałam się na Oh so special i nie żałuję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie dziwię się, oh so special jest równie cudna :)

      Usuń
  2. mnie kusi zakup oh so special :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam i bardzo lubiłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. rozczarowała mnie strasznie, wszystko się ze mnie osypywało... oddałam ją koleżance...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi ta paleta w ogóle się nie osypuje, ale za to Sunset tak, wiec może to kwestia egzemplarza

      Usuń
  5. Miałam tę paletę dawno temu ale niestety pigmentacja matowych cieni pozostawiała wiele do życzenia tak więc paleta poszła w świat a ja zainwestowałam w skomponowaną przez siebie paletę cieni Inglot :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja lubię czasem wrócić do sleeka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To moja pierwsza duża paletka i też nie mam do niej żadnego ale :) Nawet mam troszkę większe zużycie niż Ty i też gdzieniegdzie jest lekko zmasakrowana już ;D

    OdpowiedzUsuń